I czy aby tylko o pisaniu?
Pisać – nic przecież prostszego. Stukasz w klawiaturę, stuk stuk i ciurkiem przelewasz myśli na papier. Kiedy ktoś zadaje ci jakieś pytanie – nie myślisz, jak się mówi, tylko odpowiadasz. Kiedy masz gdzieś pójść – nie zastanawiasz się, jak się stawia krok za krokiem – tylko idziesz.
A jednak z pisaniem tak nie jest. A przynajmniej ja tak nie mam.
Dlatego kiedy usłyszałam, jak Sylwia Chutnik radzi tym, którzy chcą pisać: „Pisz! O to tu chodzi. To jest zwykła czynność”, prawie przestałam oddychać (a przecież oddychanie to dopiero zwykła czynność).
To, co powiedziała Sylwia to prawda. A jednocześnie też nieprawda. Myślę, że pisanie nigdy nie będzie dla mnie zwyczajną czynnością. Zawsze będę się go trochę bała. Zawsze będę miała przed nim respekt i jakiś rodzaj pokory, której nie przejawiam wobec własnego stylu chodzenia czy oddychania. A jednak powtarzanie sobie, że pisanie to normalna czynność ma w sobie jakąś moc. Brzmi jak zaklęcie, które odgania strachy, zjawy i potwory. Niestety nie zawsze działa.
O co więc chodzi z tymi notatkami o pisaniu?
Może to dziwne, ale jako osoba zajmująca się pisaniem na co dzień i żyjąca z pisania, doświadczam wszelkich możliwych blokad z pisaniem związanych. Był w moim życiu taki moment, gdy tak strasznie chciałam pisać, że bałam się nawet podejść do komputera. Paradoksalnie w tym samych czasie pracowałam jako copywriterka w agencji. I pisałam. Pisałam niemal cały czas. Po 6, po 8 godzin dziennie. Kiedy jednak miałam napisać coś od siebie, albo o sobie, coś, co płynęło z wnętrza i nie było tekstem użytkowym – nie czekał na to żaden klient, a żaden współpracownik nie zaglądał mi przez ramię – wtedy natrafiałam na mur. Ścianę. Totalną blokadę. Chęć i potrzeba pisania, która objawiła się tak nagle i z taką siłą, okazała się silniejsza. Zacząłam szukać czasu i sposobów na moje pisanie. Zaczęłam też przyglądać się tematowi pisarskich (i ogólnie twórczych) blokad. Szukałam książek i ćwiczeń. Testowałam je na sobie.
Od czasu do czasu będę się nimi dzielić w ramach NOTATEK O PISANIU.
Jednak to, iż poznałam kilka sposobów na blokady i że kilka z nich sprawdza się w moim przypadku, wcale nie oznacza, że już nie doświadczam żadnych blokad.
Czyli, że dlaczego notatki?
Bo notatki sugerują nieskończoną i niedoskonałą całość.
Bo chciałabym traktować ten blog jako projekt nieskończony i niezamknięty.
Chciałabym dać sobie prawo do próbowania. Do eksperymentowania. Do przypuszczania i weryfikowania moich przypuszczeń.
Do wypuszczania w świat zapisków, które nie są dokończone i idealne. Nie są przemyślane (a przynajmniej nie na każdą stronę i pod każdym możliwym kątem).
Do pisania bez kontroli (albo prawie bez kontroli).
A czasem nawet do zapisków głupiutkich. Albo naiwnych.
Takich notatek właśnie.
Poprzez ich pisanie chciałabym wyrobić w sobie nawyk regularnego pisania i publikowania treści na blogu. Z dala od perfekcjonizmu i „wielkich wyzwań”. Tak po prostu.
Tak, jakby pisanie było zwyczajną czynnością.
Nawet takie pisanie. Nawet pisanie o sobie.
Jakie będą notatki o pisaniu?
Notatki będą miały charakter nieuporządkowany. Miejscami mogą przypominać monolog Molly Bloom z „Ulissesa” (choć bynajmniej nie zamierzam go w tym celu czytać). Będą się składać ze strzępków myślli, nagłych przebłysków i codziennych olśnień. Takich olśnień i przebłysków, które za jakiś czas mogą się okazać nie aż tak odkrywcze – albo całkiem do bani.
A mimo tego, mogą cię zainspirować, albo mnie, albo kogoś innego.
Notatki o pisaniu będą mówiły o pisaniu, pisaniu o sobie, pokazywaniu siebie światu. Będą do nich przeciekać historie moje i moich klientów (ale tylko tych, którzy się na to zgodzą). Będą się w nich pojawiać najnowsze odkrycia z dziedziny marketingu i moje własne teorie. A także przykłady skutecznych działań, na które natrafiam w sieci. Będę w nich polecać i odradzać – książki, sposoby pisania, działania, strony internetowe i ćwiczenia.
A jak jest z twoim pisaniem?
Lubisz pisać? A może też się trochę boisz? A może wszystko naraz – albo jeszcze inaczej?
Napisz koniecznie.