Autentyczne pisanie
Autentyczne pisanie
Autentyczne pisanie

Czy mogę polecić jakąś książkę o copywritingu?

31 października 2014
Ania Piwowarska

[źródło zdjęcia]

Jakiś czas temu dostałam wiadomość z takim właśnie pytaniem.

Odpowiedziałam szybko, żeby nie zapomnieć (o tym za chwilę dygresja). A potem zaczęłam o tym myśleć. I tak powstał ten wpis.

Uważam, że to ważne pytanie.

Przeczytałam w moim życiu mnóstwo książek dotyczących copywritingu, reklamy, retoryki, formułowania przekazów perswazyjnych. Zarówno poradników (niekiedy jak dla mnie w aż nadto optymistycznym stylu amerykańskiego optymizmu), jak i poważnych naukowych opracowań (większość na studiach i dość szybko, czyli w tzw. trybie przedsesyjnym – za to z bardzo mocnym postanowieniem, że wrócę do nich tuż po egzaminie).

Wiele z tych książek wpłynęło na moją pracę w sposób, który nie do końca jestem w stanie zidentyfikować. A to jednym sensownym spostrzeżeniem. A to usystematyzowaniem tego, co było w chaosie. A to nazwaniem wprost czegoś, co sama wyczuwałam tylko w sposób intuicyjny i równie intucyjnie stosowałam (albo i nie).

No więc,  jakiś czas temu dostałam na FB wiadomość z pytaniem:

Czy mogę polecić jakąś książkę o copywritingu?

—————————————–

Dygresja:

Pisanie wiadomości na FB stanowi najbardziej ryzkowną formę kontaktu ze mną. Jeśli nie odpiszę od razu – szanse, że zapomnę są ogromne.

Wyjątek stanowią adresy w konkursach balonowych – bo te szybko przelewam na kopertę (tak przy okazji – jeśli jeszcze nie dostałam Twojego adresu do wysyłki balonów – szybko go podeślij).

Na maile odpisuję znacznie sprawniej, bo posiadają magiczną funkcję – odznacz jako nieprzeczytane, która na dodatek jest dobrze widoczna (w odróżnieniu od FB).

Koniec dygresji.

——————————————

Tym razem odpisałam od razu (żeby nie zapomnieć). Z pytaniem tym zetknęłam się już kilkakrotnie. Temat miałam z grubsza przemyślany.

Ale dopiero, gdy odpowiedziałam, zaczęłam o nim myśleć na głębszym poziomie. I doszłam do wniosku, że nie chodzi tylko o tytuł tej czy innej pozycji. I że kiedyś – na początku mojej zawodowej drogi – ja też chciałam zadać komuś to pytanie. Więc trochę odpowiadam sobie wtedy. A trochę każdej osobie, która chciałaby o to zapytać.

1 – KSIĄŻKA O COPYWRITINGU

Tak naprawdę pamiętam tylko jedną książkę w tym temacie, która zrobiła na mnie wrażenie od początku do końca.

Przez chwilę funkcjonowała nawet jako koło ratunkowe i ostateczna instancja (o rany, mam napisać na jutro reklamę radiową – jak to się w ogóle robi?).

ALE – już kilka pierwszych tygodni pracy w agencji reklamowej na stanowisku Junior Copywriter skutecznie mi uświadomiło, że amerykańskie realia reklamy z lat 90. i wcześniejszych nijak się mają do średniej wielkości agencji reklamowej w Krakowie roku pańskiego 2007.

Została ze mną jedna rada: kiedy dopada cię natchnienie, nagle wpada ci do głowy pomysł na reklamę – rzucaj wszystko i szybko go zapisz (a najlepiej od razu zacznij go rozpracowywać) – niezależnie, czy jesteś właśnie w pracy, czy na imieninach u ciotki-babci-bratanicy.

Z książki, którą jako studentka marząca o pracy w reklamie uważałam za najważniejszą lekturę o copywritingu, została mi w głowie właśnie ta rada.

I kilka przykładów fajnych reklam z lat 60. Oraz pewien sentyment, który sprawia, że wymieniam ten tytuł zawsze, ilekroć ktoś pyta mnie o wartościowe książki na temat copywritingu.

Uważam ją bowiem za wartościową książkę. Można się z niej sporo nauczyć na temat historii reklamy.

Ta książka to: „Spoty, plakaty i slogany. Jak tworzyć lubiane reklamy”

Jej autorem jest Luke Sullivan – kiedyś copywriter w topowych agencjach Madison Avenue (na tej samej nowojorskiej alei przesiadywali bohaterowie serialu „Mad Man”, który też jest pięknym wspomnieniem o złotych czasach amerykańskiej reklamy lat 50. i 60.). Obecnie – wykładowca akademicki.

Pierwsze polskie wydanie książki ukazało się pod tytułem „Zgnieć Pan to, Panie Whipple, czyli jak robić świetne reklamy” (bliższym oryginałowi: „Hey, Whipple, Squeeze This: The Classic Guide to Creating Great Ads” – ale też mało zrozumiałym bez lektury książki).

Jeśli chcecie się przygotować do pracy w dużej amerykańskiej agencji reklamowej lat 90. – najlepiej przestudiować ją w całości i to kilka razy. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o historii klasycznej reklamy ATL – to idealna książka. Do tego dobrze napisana.

W każdym innym przypadku warto ją przeczytać tak, jak czyta się inne „wartościowe” i „klasyczne” pozycje – z pewną dozą dystansu i oczami szeroko otwartymi na rzeczywistość. TERAZ. OBECNIE. WOKÓŁ.

To była jedna z dwóch książek, które poleciłam (a jej opis w wiadomości na FB był znacznie krótszy).

2 – KSIĄŻKA O PISANIU

Jest jeszcze druga książka, którą polecam wszystkim wokoło i cały czas.

Nie o copywritingu, czyli pisaniu perswazyjnym (ukierunkowanym na wybrany wcześniej cel strategiczny), ale o pisaniu w ogóle. A w zasadzie jeszcze szerzej – o tworzeniu. O docieraniu do własnych twórczych pokładów. O twórczości jako sposobowi na życie.

Jest to:

„Droga artysty: jak wyzwolić w sobie twórcę” Julii Cameron.

Będę o niej wspominać jeszcze nie raz – dla mnie to jedna z książek – kamieni milowych. Rzecz transformująca rzeczywistość.

Zbiera w jedną całość, to co o pisaniu czytałam, słyszałam, wyczuwałam – w różnych miejscach i różnych okolicznościach. Od kilku dobrych lat.

Książka, która zasługuje, by być w centralnym miejscu wszystkich księgarnianych wystaw wszystkich sieciówek – ale jej tam nie ma. Mój egzemplarz – jedyny dostępny w bardzo obleganej księgarni na Rynku – czekał na mnie kilka tygodni – wcześniej przeglądałam go kilka razy – cały czas był lekko zagięty na okładce – i na podstawie tego sądzę, że jakaś część was jeszcze o tej książce nie słyszała.

 

Kilka zdań, którymi włamała się do mnie Julia Cameron:

Potrzeba bycia artystą wybitnym sprawia, że trudno być artystą w ogóle. Potrzeba stworzenia wybitnego dzieła sztuki utrudnia stworzenie czegokolwiek.

Nie przyjmujemy do wiadomości, że aby zrobić coś dobrze, najpierw musimy być gotowi zrobić to źle. Wolimy wyznaczyć sobie granice tam, gdzie spodziewamy się sukcesu. Żyjąc w tych granicach, czujemy się przygaszeni, przytłumieni, zrozpaczeni i znudzeni. Ale za to bezpieczni. Bezpieczeństwo jest bardzo kosztownym złudzeniem.

Nauczyłam się siadać nad kartką i zapisywać to, co słyszałam. Pisanie zaczęło bardziej przypominać podsłuchiwanie niż konstruowanie bomby atomowej. Przestało być skomplikowaną operacją. Nie musiałam być w odpowiednim nastroju. Nie musiałam mierzyć emocjonalnej temperatury, by sprawdzić, czy zbliża się natchnienie. Po prostu pisałam. Bez targowania się. Dobrze, źle? Nie moja sprawa. Nie ja to robię. Przestałam być świadomą własnych ograniczeń autorką, więc pisałam swobodnie.

Wszystkie te zdania pochodzą z książki „Droga artysty. Jak wyzwolić w sobie twórcę”.

Dlaczego polecam tę książę?

W odróżnieniu od wielu poradników, które wystarczy przeczytać, żeby zmiana sama się wydarzyła (a przynajmniej tak brzmi obietnica we wstępie i na okładce), autorka nie obiecuje, że samo przeczytanie książki cokolwiek zmieni.

Bardzo szczerze i otwarcie opowiada o tym, jak sama doświadczyła twórczej blokady i jak metodą prób i błędów próbowała ją pokonać, a potem pomagała w tym innym – najpierw znajomym podczas warsztatów, potem nieznajomym, którzy dowiedzieli się od znajomych i prosili ją o podesłanie „tych ćwiczeń”.

Książka daje narzędzia do tego, żeby pokonać blokady i wyrobić w sobie nawyk pisania. To cały proces – obliczony na 12 tygodni.

To wysiłek, który jest w moim odczuciu rzeczą nieuniknioną przy wprowadzaniu jakiejkolwiek zmiany w swoim życiu. Czy chce się zostać copywriterką. Czy też napisać teksty na własną stronę. Czy zacząć pisać opowiadania, powieść, reportaże czy też bloga.

Wytrwałe wykonywanie czynności, której chcemy się nauczyć i uczenie się w trakcie jest nieuniknionym elementem całego procesu.

Coś jakby podsumowanie:

I w tym sensie żadna książka o copywritingu nie zrobi z ciebie copywriterki ani copywritera, a żaden podręcznik o pisaniu powieści, nie spowoduje, że jutro obudzisz się z gotową książką.

W tym sensie też każda książka, którą spotkasz na swojej drodze i na jakimś etapie uznasz za wartościową oraz zdecydujesz się z niej czerpać i uczyć się (przy zachowaniu zdrowej dawki krytycyzmu i oczach szeroko otwartych na rzeczywistość) może pomóc w jakiś sposób i może się stać tą najważniejszą.

Ale tylko, jeśli zaczniesz wcielać rady w życie, testować, czy są twoje, próbować i ryzykować, że coś się nie uda.

A teraz jeszcze pytanie. Do Ciebie:

Jaka książka o pisaniu albo o życiu stała się dla ciebie kamieniem milowym albo rodzajem życiowego lub zawodowego kompasu – przynajmniej na jakiś czas? Albo była okazją do ważnego spotkania ze sobą?

Podziel się w komentarzu swoimi odkryciami i osobistymi skarbami. Jestem ich ogromnie ciekawa.

38 komentarzy

  1. Gabriela KobiecaSila.pl 31 października 2014, 09:42 #
    Aniu, genialny fragment zacytowałaś! Właściwie on może dotyczyć każdej dziedziny życia. Ja np mam ogromną obawę przed zrobieniem kursu online, bo wiem, że nie jestem w stanie zrobić go na mega profesjinalnym poziomie. I tak tkwię sobie bezpiecznie w tym zachowawczym stanie. Po Twoim wpisie uświadomiłam sobie, że normalnym etapem jest zrobienie czegoś trochę mniej profesjonalnie, właśnie po to, by dobtego wysokiego poziomu wreszcie dojść. Dzięki za garść motywacji!
    • Ania Piwowarska 31 października 2014, 12:07 #
      Zwalczanie własnego perrfekcjonizmu i strachu przed tym, że coś może wyjść gorzej niż bym chciała, albo wcale nie wyjść to temat, który wraca do mnie non stop ostatnimi czasy. Garściami motywacje rozdawać pragnę – a więc bardzo dziękuję :)
  2. Kasia 31 października 2014, 12:57 #
    Przeczytałam z przyjemnością i kilka razy się uśmiałam. O Drodze artysty już słyszałam – czas ją poznać bliżej :)
    • Ania Piwowarska 31 października 2014, 13:30 #
      Bardzo mnie to cieszy – uwielbiam, kiedy ktoś się śmieje albo uśmiecha czytając mój tekst :) A „Droga artysty" – tak - warto do niej sięgnąć. A nuż stanie się dla Ciebei tym samym, co dla mnie :) a jeśli nie – to też w porządku – inne książki też czekają na swoich odkrywców :)
  3. Ola (Pani Swojego Czasu) 31 października 2014, 13:19 #
    Świetnie napisane i świetny tekst zacytowany. Oczywiście, że najlepiej pisze się w tym szalonym natchnieniu, ale nie ma nic gorszego niż postawić sobie zadanie: "teraz napiszę fantastyczny tekst". Dla mnie jest to zadanie skazane na klęskę. Ale podejście: siądę i napiszę. Dobrze, źle, swobodnie. Zapamiętam to w kolejnej przypływającej presji świetności tematu :)
    • Ania Piwowarska 31 października 2014, 13:27 #
      Olu - dziękuję bardzo - dwa pierwsze słowo to balsam z lawendą :) To pokrzepiające wiedzieć, że i Ty miewasz takie presje :) Teksty, które czytam na Twoim blogu to wręcz psalmy na cześć lekkości pisania. Jedna z przyczyn może być taka, że temat jest Ci bliski i wiele rzeczy o których piszesz przemyślałaś na wiele stron :) Ale myślę, że też i po prostu - LUBISZ PISAĆ :)
      • Ola (Pani Swojego Czasu) 31 października 2014, 14:36 #
        To prawda. Lubię :) Przez wszystkie lata szkolne byłam za to nagradzana (nieskromnie mówiąc) i zachęcana, a po latach zawieszenia i pisania suchych ofert biznesowych odkrywam na nowo jaka to frajda!
        • Ania Piwowarska 31 października 2014, 15:12 #
          Z tą szkołą to jest zawsze dwuznaczna sprawa – ja też byłam nagradzana, bo miałam tzw lekkie pióro. Ale na studiach dziennikarskich przekonałam się, że lekie pióro nie zawsze pomaga – bo żeby skontruować tekst, który czytelnik przyswoi z łatwością trzeba wiedzieć, co chcemy przekazać i skracać, poprawiac, kondensować. I Ci, którzy mieli lekkie pióra i odpływali w wielostronicowe dygresje na koniec i tak musieli się wysilić i mocno popracować nad tekstem. Ale odczuwanie frajdy z pisania to zawsze jest wspaniała rzecz :)
  4. Agnieszka Siołek 31 października 2014, 14:58 #
    Aniu Ty wiesz! U mnie również "Droga Artysty". Absolutna. Cudowna. Polecam ją każdemu, komu mogę. I cieszę się, że Ty też :) Ostatnio zwróciła się do mnie jedna z czytelniczek bloga i poleciłam jej właśnie tę książkę a propos szukania własnej drogi, odnajdywania siebie i swojej pierwotnej wersji. Efekt jest taki, że dzięki niej zaczęła pisać piękne teksty o Japonii (która jest jej miłością). Mnie też dobrze zrobiła ta książka - na głowę i serce ;) Ale jest jeszcze jedna, którą mocno polecam każdej babce "Siła kobiecości" Majewskiej-Opiełki - moja ulubiona z cyklu "kobieca rozwojówka". ;)
    • Ania Piwowarska 31 października 2014, 15:15 #
      Agnieszko – właśnie Twój wpis był jedną z kilku inspiracji, które razem z pytaniem od czytelniczki skłoniło mnie do napisania tej notatki. I właśnie po nim zainteresowałam sie książką "Siła kobiecości" Majewskiej-Opiełki – mam już na Kindlu bezpłatny fragment. Jeśli mnie przeokona – to nic mnie już nie powstrzyma przed przeczytaniem całości.
      • Agnieszka Siołek 31 października 2014, 19:01 #
        Najlepsze jest w środku ;) Więc liczę, że początek Cię skusi, choć dla mnie akurat on był średniawy ;)
  5. Monika Dąbrowska 31 października 2014, 16:41 #
    Po przeczytaniu tego wpisu znalazłam książkę, którą poleciłaś i przeczytałam fragment. Stwierdziłam, że to coś dla mnie i już ją kupiłam! :) A mowa o "Drodze artysty". Odkryłaś dziś przede mną nowe możliwości rozwoju, za co Ci bardzo dziękuję!
    • Ania Piwowarska 31 października 2014, 17:00 #
      Cieszę się bardzo, że znalazłaś w „Drodze artysty” książkę dla siebie. Dla mnie jest ona nieustającym źródłem inspiracji i takiego „badania siebie” w pisaniu :)
      • Monika Dąbrowska 3 listopada 2014, 11:40 #
        Rozpoczęłam już pracę z książką. Dziś jest drugi dzień. Powiem tylko jedno - WoW! :) bardzo odpowiada mi podejście, które autorka przedstawia już we wstępie. Czeka mnie kawał ciężkiej, ale przyjemnej roboty.
        • Ania Piwowarska 3 listopada 2014, 14:56 #
          Mnie też to podejście bardzo odpowiada. Miłego pisania porannych stron :)
  6. Wiola 31 października 2014, 17:16 #
    Właśnie! Któryś już raz w tym miesiącu, teraz w październiku słyszę o książce DROGA ARTYSTY, którą tak gorąco polecasz i bardzo przekonująco cytujesz. Dla mnie to jest oczywisty znak, żeby kupić i wczytać się. Podejrzewam, że będzie warto :) Zachwyciło mnie zdjęcie dwupiętrowej biblioteczki. Mieć swój księgozbiór ulubionych książek w takim otoczeniu - BEZCENNE! Wtedy zmieściłoby mi się bez wyjątku wszystko - od "Muminków" przez wszelkie polskie, światowe, piękne i wspaniałe dzieła aż po "Drogę Artysty". I jeszcze nie mówię ostatniego słowa - na Twojej stronie widzę komentarze osób, których książki, oprócz Twojej kupiłabym w ciemno :)
    • Ania Piwowarska 31 października 2014, 17:34 #
      Z tą ogromna biblioteczką to ja bym sie bała – czytałamlata temu wywiad z Marią Janion, która ma w domu tryliardy książek – ale czasem, jak czegoś potrzebuje to szybciej jej pójść do biblioteki niz to odnaleźć. Taki księgozbór wymaga czasu i spójnego systemu katalogowania – może pochłaniać sporo energii :) ale zdjęcie bardzo mi się podoba – jest też trochę przewrotne – bo piszę tylko o dwóch ksiażkach z całego zbioru pozycji na ten temat. DROGA ARTYSTY dla mnie jest wspaniała - mam nadzieję, że dla Ciebie też taka będzie :)
      • Wiola 8 listopada 2014, 14:08 #
        DROGA ARTYSTY już na mnie czeka w Empiku. A odnośnie księgozbioru, to myślę że z przyjemnością bym go skatalogowała. Kiedyś zarchiwizowałam nieuporządkowane dokumenty pewnej firmy z okresu paru lat, więc wyobrażam sobie, co to byłoby za wyzwanie :) Ale archiwizować papiery dla kogoś, po godzinach pracy, a skatalogować swoje ukochane książki to pewnie jest różnica. I pojawiło się pytanie: kiedy? W jakiś deszczowy weekend albo na emeryturze :)
  7. Agnieszka Swaczyna 31 października 2014, 21:59 #
    Ha, piszę od lat i to dość specyficznym językiem prawniczym :-). Co tu dużo kryć, żadna książka, a profesor z uczelni ukształtował mój styl pisania. Ale byłabym nieuczciwa, gdybym nie wspomniała o Twoim Aniu wpływie na moje pisanie. Pamiętam nauki i staram się je stosować przy każdym tekście, jaki zamieszczam na blogach (do pism procesowych stosuję wyłącznie rady profesora ;-)).
    • Ania Piwowarska 1 listopada 2014, 15:01 #
      To strasznie miłe, co napisałaś, Agnieszko :) Do pism procesowych stosuj nauki profesora – choć jestem przekonana, że zostały już przeorane przez Twoje własne doświadczenie i praktyczną weryfikację tego, co najlepiej działa w takich pismach :)
  8. Dorota 1 listopada 2014, 09:27 #
    „Droga artysty: jak wyzwolić w sobie twórcę” Julii Cameron. Już wiem, o co poprosić św. Mikołaja. No, chyba że "przypadkiem" przechodzić będę wcześniej obok jakiejś księgarni ;) Cytaty wielce zachęcające. Dziękuję.
    • Ania Piwowarska 1 listopada 2014, 15:06 #
      Ojej - dobrze, że już kupiłam ten mój egzemplarz wygnieciony na okładce – bo jeszcze te pojedyncze egzemplarze zaczną znikać masowo z księgarń :) To jest jest piękny prezent - dla samej siebie i dla innych twórczych duchów w otoczeniu.
  9. Patrycja 2 listopada 2014, 14:44 #
    Dzisiaj kupiłam ebooka "Droga artysty" i zaczęłam czytać - dzięki! :)
  10. Kasia :) 5 listopada 2014, 00:31 #
    "Bracia Lwie Serce" - Astrid Lindgren, do tej pory wracam do niej. Dlaczego? Bo jest magiczna, bo mówi o tym, że Miłość trwa przez wszystkie światy w jakich żyje nasza Dusza, że czasem trzeba zrobić rzeczy, których człowiek wcale nie chce robić, po prostu dlatego, że tak trzeba. Bo to książka o tym, że dobro wygrywa, ale czasem dopiero po wielu bitwach i że w tej całej zawierusze świata, najbliższych ludzi obecność koi serce i daje nadzieję na lepsze jutro. I jeszcze dlatego, że pełno w niej Magii, tej Magicznej i tej życiowej, codziennej... i dlatego, że bez względu na to który raz ją czytam - zawsze mam buzię mokrą od łez. Wzrusza mnie po prostu. Z tego samego powodu wracam do "Wtorków z Morriem". Największym cudem, inspiracją i Wielką Sprawą jest dzisiejszy dzień. Ludzie, których kocham, zajęcia, które mnie uskrzydlają i rozśpiewują moje serce, pomysły do których się uśmiecham, rozmowy, które odbywam... Dziękuję Ci za pytanie na które mogłam coś ważnego dla mnie napisać :)
  11. Paulus 5 listopada 2014, 15:28 #
    Dla nie bardzo ważna jest książka JA Tadeusza Niwińskiego.
  12. Monika 9 listopada 2014, 19:06 #
    Dziękuję za ten tekst i "podrzucenie" książki Julii Cameron. Tylko kiedy dzielimy się autentycznym przeżyciem i doświadczeniem, wchodzimy do tajemniczego ogrodu. Dla mnie, choć może się ta lektura wydawać odległa, takim nowym odkryciem siebie i świata wokół był "Mindfulness.Trening uważności". Bo każdy rodzaj tworzenia wymaga zatrzymania się w sobie i praktykowania. :)
    • Monika 9 listopada 2014, 19:21 #
      Przepraszam, napisałam tytuł, a nie dopisałam autorów Mark Williams, Danny Penman: Mindfulness. Trening uważności. Do książki dołączona jest płyta z medytacjami, ułatwiającymi praktykę uważności. Osiem tygodni treningu, to czas na spotkanie ze sobą, zmianę nawyków. U Julii Cameron dwanaście tygodni... Podjęcie wyzwania, zobowiązanie przed samym sobą, wreszcie przejście przez proces powoduje, że ... I tu skasowałam tekst. Przepraszam, ale dla każdego to będzie coś innego, ale na pewno osobistego i pozytywnego. Pozdrawiam z uśmiechem
  13. Ania Piwowarska 21 listopada 2014, 17:35 #
    A ja bardzo dziękuję. Słyszałam wiele dobrego o tej książce. Wysiłek, który za tym idzie przekonuje mnie i nie przeraża. A spotkanie ze sobą i bycie blisko siebie samej / samego w kontekście autentycznego pisania to jest w ogóle temat na osobny wpis albo całą serię :)
  14. Andromeda 24 listopada 2014, 11:02 #
    książki o pisaniu, które lubię bardzo - takie intymne spotkania -pisarz nagle wpuszcza do swojego świata/warsztatu czytelnika: Amos Oz "Rymy życia i śmierci", Magdalena Tuli "Skaza" i Julio Cortazar "Gra w klasy" :)
    • Ania Piwowarska 24 listopada 2014, 16:54 #
      Dziękuję za te polecenia. Literatura o pisaniu to jeszcze osobna kategoria :)
  15. Deirdre 4 stycznia 2015, 04:01 #
    Zabrzmi to dość egocentrycznie - ale myślałam, że tylko ja mam taki problem. Od razu musi być dobrze - tym samym moje notatki gniją, pomysły tracą świeżość, wena umiera a ja... wiszę sobie w próżni artystyczno-pisarskiego niespełnienia. Nie będę się tak przejmować. Dziękuję za tekst =D i pozdrawiam :)
  16. KasicaBlog 21 marca 2015, 10:24 #
    Bardzo dobra lekcja (i lekcje) o pisaniu! Chętnie skorzystam:) Pozdrawiam:)

Co o tym myślisz? Zostaw swój komentarz: Ania Piwowarska